Quantcast
Channel: ZIELONA METAMORFOZA - blog o architekturze krajobrazu, ogrodnictwie, projektowaniu
Viewing all 193 articles
Browse latest View live

TANIE I EKOLOGICZNE MEBLE OGRODOWE Z PALET

$
0
0
Sezon ogrodowy zamknięty? Liście z grubsza zgrabione, trawa na trawniku zwolniła tempo, owoce w słoikach i gąsiorach. 

Może czas na nowe meble? Wiosną będą "jak znalazł". Jeśli zostało kilka palet z budowy domu można je jeszcze wykorzystać w inny sposób.

Będzie modnie, będzie eko, będzie tanio:)

Z palet można robić do ogrodu cuda. Oto kilka propozycji. Może będą inspiracją dla tych, co nie lubią plastiku. A tak przy okazji, wiecie, że palstikowa butelka rozkłada się 600 lat!!! Już szybciej zniknie opona!!! Potrzebuje tylko 50-80 lat na rozkład.

Oto paleta jako stół.


Nie należy zapominać o zrobieniu dziurek w dnie korytka na rośliny. Deski można zabejcować kolorową bejcą lub lakierobejcą. Można też zostawić w naturalnym kolorze. Jak kto lubi.  A oto inne pomysły "na paletę w ogrodzie".

To chyba najprostrzy stół i do tego składany. Wystarczą 4 nogi z IKEA i paleta. Nogi można odręcić a stół schować na zimę. W sumie zainwestowano ok. 40 zł?



Nie zapominajmy o gospodarzach domu. Wszyscy miłośnicy kotów wiedzą, kto u kogo mieszka:)




Pozdrawiam ;P

ewa

p.s zdjącia pochodzą z e-ogrodek.pl


PTASIE OGRODY- budki na wiosnę i na zimę

$
0
0
„Tak jak z zegarka nie możemy usuwać kółek lub osi, tak też w przyrodzie skazywanie na zagładę pewnych zwierząt srodze może się pomścić. Obyśmy prawdę tę poznali, póki nie będzie za późno.”
                           prof.Jan Bogumił Sokołowski

Książek o ptakach w moim domu było zawsze dużo. Jako dziecko mogłam je oglądać pod bacznym okiem Szanownego Taty. Najbardziej jednak utkwiły mi w pamięci "Ptaki ziem polskich" prof. Sokołowskiego. W dwóch opasłych tomach. Pewnie dlatego utkwiły, że oprócz opisywania, pięknie też te ptaki rysował.

Książki ta stanowiły podstawę mojej  wiedzy. Zarówno one jak i moja spostrzegawczość była obiektem obserwacji Padre. Nie miałam wyjścia. Musiałam się "o tych ptakach" nauczyć. Jeśli do tego dodać obserwację w terenie, filmy przyrodnicze i niańczenie ptaków w domu oraz praktykę w lesie, to cud, że nie zostałam np. ornitologiem. (pozdrawiam ornitologów:))

[1899-1982]

Po co ja o tym piszę? Dlatego, że ten sam JanSokołowski stworzył kanon budek lęgowych dla ptaków. Na podstwie jego obserwacji i wiedzy powstają one do dziś. I choć temat stał się "modny artystycznie", prawdopodobieństwo zamieszkania w dizajnerskiej budce ptaków jest znikome.

Pokazałyśmy takie budki w jednym z postów. Trochę na "podpuchę":). Czas jednak zająć się tym tematem na poważnie.

Jesienią jest dobry moment, żeby taką nową budkę wywiesić. Ptaki będą miały dość czasu, żeby przetestować jej lokalizację i swoje bezpieczeństwo. Początkowo mogą w niej nocować, gdy pada i jest chłodno. Jeśli się sprawdzi, jest szansa, że wiosną zamieszkają na dłużej.

J. Sokołowski opracował 3 podstawowe modele skrzynek lęgowych: dla dziuplaków S1 – dla sikor, S2 – dla szpaka, P – dla półdziuplaków. Oczywiście w skrzynkach S1 i S2 gniazdują różne gatunki ptaków. Z czasem poprzez powiększenie typów budek dla dziuplaków (S1 i S2) powstały też budki dla kawek, kaczek i puszczyka.

typ A
Dziuplaki to wszystkie ptaki wykorzystujące na gniazdo dziuplę w drzewie. Półdziuplaki, to grupa ptaków, która zakłada swoje gniazda w szczelinach murów i pod dachami.

Jak delikatna jest to materia niech świadczy fakt, że z czasem opracowano jeszcze dokładniej konstrukcję budek. Chodziło głównie o lokale dla sikor, które zostały:
-   wydłużone,
-   przy wejściu zamocowano klocek z otworem. Jego zadaniem jest wydłużenie otworu wlotowego z 4 do 6 cm! Te 2 cm robi różnicę.

Ptaki są przez to lepiej zabezpieczone przed drapieżnikiem czworonożnym. Coraz częściej na kominkach tych budek spotyka się też metalowe okucie, które dodatkowo zabezpiecza otwór wlotowy przed rozkuciem przez dzięcioła. Najnowsze modele polskich skrzynek dla sikor to Typ A (dzieli się na 2). Dawniej była budka S1.

Typ A1 (średnica otworu 33mm) dla:
modraszki, bogatki, mazurka, wróbla, pleszki, kowalika, muchołówki żałobnej, dzięciołka. Jest szansa, że również sikora uboga (rzadko), czarnogłówka (rzadko), czubatka (rzadko), sosnówka (rzadko).:( 
  
Typ A2 (średnica otworu 27mm) dla:
 sikorki ubogiej, czarnogłówki, czubatki, sosnówki, modraszki.

Budki typu A najlepiej jest wieszać naprzemian, w odległości około 25-30m od siebie, na wysokości 1 - 5 m.



Budki dla szpaków to Typ S (średnica otworu 45mm) przy odrobinie szczęścia zamieszka tu szpak,  bogatka, pleszka, kowalik, dzięciołek, dzięcioł duży (rzadko), krętogłów (rzadko), jerzyk (rzadko). (Jerzyki przypominają jaskółki, ale nigdy nie siadają na ziemi. Nie są w stanie wzbić się z niej do lotu). 
Przy otworze o śr. 5, 5 cm także zamieszka w takiej budce dudek, ale to już nie przy odrobinie, tylko przy ogromnym szczęściu:)

Typ S, to budka wyraźnie większa od dwóch poprzednich modeli. Budki tego typu można wieszać dość gęsto, czasem nawet dwie na jednym drzewie (szpaki są stadne); wysokość zawieszenia wynosi 2 - 10m. W niektórych dizajnerskich projektach wiesza się ...- dzieści budek na jednym drzewie!!! Są bez szans!

Nowoczesne budki wyróżniają się tym, że niekoniecznie są "odlotowe" i dizajnerskie. Powinny natomiast dać się łatwo otworzyć i posprzątać! Niewiele ptaków założy gniazdo drugi raz w tej samej budce. Nawet kolory mają znaczenie. Jak widać, budki małych ptaków śpiewających wiesza się dość nisko. Dlatego tak ważne jest sadzenie krzewów w ogrodach i parkach. To w nich, naturalnie, mają one swoje gniazda. Są parki, gdzie dla poczucia bezpieczeństwa ludzi, praktycznie nie ma krzewów. Tak jakby krzewy musiały rosnąć zawsze przy ścieżce! A w krzewach wiadomo kto, ex..ści! No to nie ma krzewów.

fot. Dorota Nowak
Te piękne domki, zgodne z wymaganiami, projektuje, maluje i sprzedaje (!) Dorotakontakt
To płączenie budki z karmnikiem. Ciekawe rozwiązanie i na pewno ozdoba ogrodu o każdej porze roku.
 

sikory bogatki i kowalik





















Jesień sikorek  bogatek - film 

Budki Typu P wiesza się wysoko na drzewach – powyżej 5 m. Drzewo dobrze jest zabezpieczyć tzw. kołnierzem anty- drapieżczym. Do tak dużej budki kuna nie jest wtedy  w stanie wejść do środka. Ptaki korzystające z tego typu skrzynki lęgowej: kawka, kraska, gołąb siniak, włochatka, karolinka (tylko w parkach miejskich, gdzie występuje), przy otworze zmniejszonym do średnicy 5,5cm, także dudek.

Więcej informacji o budkach, ptakach w ogrodzie na stronie  ptasie ogrody (stąd zdjęcie budki). Polecam.
Oczywiście ptaki radzą sobie jak mogą, ale jakie szanse na przetrwanie ma takie gniazdo?


U mojej koleżanki, na Sępolnie, jaskółki od lat, mają swoje gniazdo na klatce schodowej. Są tak lubiane przez mieszkańców, że nikomu nie przeszkadza ich  "kręcenie się" w tą i z powrotem. Zostawiają uchylone drzwi do bramy a pod gniazdkiem oczywiście gazetę:). Ale to chyba nie jest częste zjawisko? Kiedyś takie gniazdo przynosiło "szczęście". Dziś jaskółkom też już wypowiedziano wojnę. Nowe domy często mają zainstalowane kolce, aby uniemożliwić zakładanie gniazd. Może jeszcze znajdują miejsce na pustych strychach, ale czy długo?


Cóż. Pozostaje dodać na zakończenie, że Polacy i w tej "dziedzinie" nie są trendy. Moda na budki w ogrodach dopiero u nas raczkuje..., ale  nadzieja jest!

pozdrawiam :)
ewa 



 Zima 2012 r.,  sikora modraszka walczy z sikorami bogatkami i sosnówką
                                

NA JESIENNE CHŁODY - MOTYLARNIA W WIEDNIU

$
0
0
Kolejna wycieczka do Wiednia!? Bardzo proszę, wirtualnie, bo czasu brak:).



Może być  tam, gdzie zawsze ciepło, jasno i kolorowo? Zapraszam więc na skraj Burggarten w centrum Wiednia. Stoi tam secesyjny budynek, który powstał  w latach 1901-1905r.  

Ta okazała budowla skrywa w swoim wnętrzu "inny świat". Nie dorównuje wprawdzie wielkością palmiarni w Kew (Londyn), ale za to jej dodatkową atrakcją są motyle. To ich królestwo. Wcale nie takie małe.

Wiedeń - Schmetterlinghaus (motylarnia)





Ma też inną atrakcję, której tu nie pokażę, żeby jednak nie zdardzać wszystkiego i do końca:)
W budynku ma swój dom, na krótkie życie, 50 gatunków motyli. Pochodza z Filipin, Kostaryki, Północnej Tajlandii i Belize (koło Meksyku:)).











........tu nie dajmy się oszukać. Te ukwiecone gałązki są prawdziwie sztuczne:) Jabłka są już oryginalne. Brzoskwinie też!



Nie jestem znawcą egzotycznych motyli (czy trzeba być znawcą wszystkiego?) Piękne są i kojarzą się z wiosną i latem. To wystarczy. Jak dodam, że temperatura wewnątrz to na pewno ok. 30 st. C. I do tego potworna wilgotność. Od razu przyjemniej?  Robi się trochę jak w saunie?



www.schmettrlinghaus.at - strona domowa motylarni

Pozdrawiam ciepło wszystkich członków, sympatyków i tajnych wpółpracowników!:)

oraz Agę, która miejmy nadzieję, zwycięży w starciu z Blogerem!!!!

ewa

KRAKÓW - DUŻE DZIECI SIĘ UCZĄ

$
0
0
Agę już znacie, z lewej jest Marlena:)

Jesteśmy winne wyjaśnienie, co się dzieje, że się mało dzieje, na naszym blogu!

Otóż, kończymy projekt na konkurs i noce za krótkie, a co dopiero dnie. Jak się to szaleństwo skończy, będzie znów jak dawniej.


Na ten czas, kiedy nas nie ma, przypadło wyróżnienie od Megi, za które serdecznie dziękujemy.
Tak czy inaczej, jest nam miło, nawet jeśli te wyróżnienia "chodzą" stadami brakuje już chętnych- jak mówi Megi.


Gdybyście wybierali się z dzieciakami do Krakowa, lub sami, i  macie w pamięci mało interesujące lekcje fizyki bez doświaczeń  (ja się załapałam na rzetelny mat-fiz, haha) to, w to miejsce musicie trafić koniecznie.

Ogród Doświadczeń Stanisława Lema!!! Nowoczesny, pomysłowy, pobudzający wyobraźnię. Trochę trudny dla osób "bez pociągu" do przedmiotów ścisłych. Ale dla nich są inne atrakcje. Nie wszystkie pokazujemy, bo po co jechać? Jak zobaczycie, wszyscy  bawią się tu świetnie. Bez względu na wiek. Zabawowy ten ogród, że hej! 
No, może wszyscy, oprócz stróża:)


Aga weszła.... i się rozmonożyła błyskawicznie:)



niedoszła łyżwiarka figurowa -  ciągle marzy



Dużą atrakcja jest żyroskop, na którym można pobyć w stanie nieważkości.



..... nie wiem co to jest?


Niestety, na kolejnym zdjęciu, po zderzeniu się pojazdów, miny mają już nie tak radosne!!!! Jakie to prawo fizyki??? hęę?:) Szczególnie znajome dla kierowców! Kto doświadczył, pewnie wie.




........w tych tubach słychać różne odgłosy, np. ukochane morze



..............tu, głuch telefon. Zastosowań tyle, ilu ludzi, haha



Na koniec trochę z "podwórka architektów":) ścieżki, murki, ławki (przyglądaliście się ławkom?)




Tzw. ścieżka sensoryczna. Chodzimy po niej boso i ......
............trochę nas te nasze zmysły okłamują. Ciekawe doświadczenie. 

Pozdrawiamy Aga, Ewa i gościnnie Marlena (zdjęcia cmentarzy z Bugi były właśnie jej:)
.......i jeśli tam traficie, udanej zabawy:)

Ogród znajduje się na al. Armii Krajowej, w stronę Nowej Huty.

Wycieczki szkolne mile widziane:) Mają specjalny program dla grup zorganizowanych.


:)

POLSKIE OGRODY HISTORYCZNE - KRASICZYN

$
0
0
Jeśli w poszukiwaniach lub wycieczkach przyjdzie Wam do głowy sprawdzić jak wyglądał renesansowy zamek, proponuję zajrzeć do Krasiczyna.  Położony na trakcie Przemyśl - Sanok, pobliżu przeprawy przez San, kompleks ogrodowo-zamkowy należy do najcenniejszych w Polsce.  Można nawet powiedzieć  - kultowych.

Krasiczyn
.........  nie stoi w ruinie. 


Jego budowę rozpoczął pod koniec XVI wieku Stanisław Krasicki, kasztelan przemyski, potomek przybyłej tu w XVI w. mazowieckiej szlachty zagrodowej herbu Rogala. Marcin Krasicki, uznawany za jednego z najwybitniejszych wówczas mecenasów sztuki w Polsce, przekształcił surowy zamek obronny, wzniesiony przez ojca, we wspaniałą, wielkopańską rezydencję. Oczywiście wspaniałą jak na polską skalę.

Po bezpotomnej śmierci Krasickich zamek i dobra krasiczyńskie dziedziczyli kolejno: Modrzewscy, Wojakowscy, Tarłowie, Potoccy, Pinińscy. Od tych ostatnich w 1835 roku odkupił je książę Leon Sapieha. Sapiehowie, którzy byli w posiadaniu Krasiczyna do 1944 roku przyczynili się znacznie do jego rozwoju.
Jednym z najcenniejszych elementów architektonicznych zamku jest mieszcząca się w baszcie Boskiej - kaplica, przyrównywana do kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. Na uwagę zasługują również bogato rzeźbione portale, loggie, arkady i unikalne dekoracje ścienne, tzw. sgraffita (ich całkowitą powierzchnię oblicza się na około 7000 m2).



W 1996 roku, w ramach procesu likwidacji FSO (Fabryka Samochodów Osobowych), zespół zamkowo-parkowy w Krasiczynie przejęła Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. w Warszawie. Przeprowadzone przez ARP S.A. prace remontowo-budowlane i konserwatorskie doprowadziły do utworzenia w Zespole Zamkowo-Parkowym w Krasiczynie nowoczesnej bazy turystycznej, hotelowej i gastronomicznej.

Ale pewnie nie byłoby tego wpisu gdyby nie, oczywiście, ogród zamkowy, a raczej park. 
Krasiczyn - park
Wchodzimy do niego przez starą bramę obok zabytkowej kordegardy. Co to kordegarda dobrze zapamiętałam dzięki prof. S. Akurat  ten element mojej pracy inżynierskiej postanowił drążyć, nie wiedzieć czemu. Dla wyjaśnienia dodam, że jest to rodzaj "wartowni" przy ! pałacu. Zaczęły one powstawać w XVIII wieku.
 
Choć na stronie zamku zobaczymy piękna taflę wody stawu dolnego, niech nas to nie zwiedzie. W rzeczywistości na remoncie budynków i koszeniu polan dbałość o to miejsce wydaje się kończyć. Czy ktoś dopatrzy się tu kortu tenisowego? Wątpię.

staw dolny



 
 

Mnie akurat ta kwietna tafla z krwawnicy pospolitej wydaje się piękna. Nawet celowo i wiecej bym jej  chciała. Skoro nie stać właścieciela na utrzymanie zbiornika wodnego w kultowym obiekcie? Może to jest wyjście?Można by jeszcze bardziej pofantazjować.
 
W parku spotkamy sędziwe drzewa z kamiennymi tablicami. Są na nich daty urodzin i imiona siedmiorga dzieci Sapiehów z poł. XIX w. (Jan, Adam, Paweł, Leon, Władysław, Helena i Maria).
 
Zwyczaj nakazywał sadzenie lipy w przypadku narodzin córki a dębu - syna.
 
 
 
 
 
Mimo że układ parku jest czytelny, niektóre wnętrza ogrodowe wydają się jakby niedokończone, niedopracowane. Przykładem tego jest cała północna część oraz aleja żywotnikowa naprzeciw zachodniego skrzydła zamku sadzona w latach trzydziestych XX wieku. Wysadzono w niej setki żywotników i cisów. Obecnie przedstawia trochę "zdziczały" wygląd i, może dlatego, jest tak urocza?  Z roślin egzotycznych: korkowiec, dąb wielkoowocowy, tulipanowiec amerykański, rosnący przed budynkiem dawnych stajni. Jego żółtej barwy kwiaty, kształtem przypominają kielichy tulipana. Sa u nas na blogu i cieszą się wielką popularnością.  Jest również miłorząb dwuklapowy.

Sapiehowie byli zapalonymi podróżnikami, z każdej wyprawy przywozili sadzonki ciekawych i cennych drzew i krzewów. Wiele z nich przetrwało do dziś.  

 
 
 

Udając się ścieżką na zachód, wzdłuż ogrodzenia, natrafiamy na kilka ciekawych okazów. Widzimy tutaj drzewiasty, trzypniowy jałowiec wirginijski, okazały dąb wielkoowocowy, korkowiec amurski oraz dwa potężne cypryśniki błotne rosnące po obu stronach strumyka. Idąc alejką otaczającą staw górny zobaczymy kilka sztuk daglezji zielonej. Trochę zamaskowane i nieczytelne, ale istnieją jeszcze schody prowadzące w lewo od stawu w alejkę żywotnikową dawniej kończącą się furtką do wiejskiej ochronki.Inny ciekawy okaz rosnący nad stawem górnym, to dąb dachówkowaty o pięknych całobrzegich skórzastych liściach, które jesienią brązowieją i pozostają na drzewie do wiosny. Drzewo zostało sprowadzone z Ameryki Północnej.



Malowniczy staw górny. Bardziej rozległy i głębszy. Tylko te brzozy, w parku takim jak ten, nie na miejscu:(
 

Nie brakuje również roślin rodzimych, choć zapomnianych przez dzisiejszych ogrodników. Przykładem takiego gatunku jest kłokoczka południowa, rosnąca niegdyś dość powszechnie w tej części Polski, osiągająca tutaj północną granicę swojego zasięgu. Jest to krzew lub niewielkie drzewo, którego liście bardzo przypominają liście czarnego bzu, lecz są nieco delikatniejsze. Białe pachnące kwiaty zebrane w kwiatostany cieszą oko na przełomie kwietnia i maja. Lecz najciekawsze są wiszące na długich szypułkach rozdęte trójdzielne torebki z nasionami wydającymi charakterystyczny szelest przy poruszaniu przez wiatr.
 
Twarde drewno kłokoczki wykorzystywane było przez ludność do wyrobu lasek, a z nasion o ciekawym kształcie wykonywano różańce. Dawniej był to podstawowy krzew ozdobny wykopywany z lasu i przenoszony do wiejskich ogrodów. Obecnie pozostaje pod ścisłą ochroną.

 
Innym gatunkiem powszechnie występującym w Krasiczynie, a będącym również pod ścisłą ochroną, jest cis jagodowy rosnący tutaj zarówno w formie krzewiastej jak i drzewiastej. Jest to najwcześniej objęte ochroną drzewo w Polsce (i na świecie!) dzięki zakazowi wydanemu przez Władysława Jagiełłę w tzw. Statutach Wareckich w latach 1420-1423.
 
Może to trochę nie zimowy post, ale zima, to dobry czas dla ogrodników, żeby nadrobić zaległości. Krasiczyn, zaś  posiada specyficzny mikroklimat, który pozwala roślinom uzyskiwać w szybkim tempie spore rozmiary. Jeśli tylko będziecie w pobliżu, zajrzyjcie tu koniecznie.


http://www.krasiczyn.com.pl/strona/index.html?p=p_11&sName=strona-glowna    

pozdrawiam,   ewa

SIŁA INTUICJI I ŚREDNIOWIECZNE GRZĄDKI

$
0
0

Intuicja to skarb naszej psychiki. Niektórzy utrzymują, że psychiki kobiecej, ale ja się z tym nie zgadzam. Intuicja to skarb psychiki ludzi wrażliwych. Wrażliwych na piękno, harmonię i naturę rzeczy. Posługujących sie wszystkimi zmysłami, by wydobyć z własnych myśli prawdę,  by zobaczyć wszystko, co jest do zobaczenia, dowiedzieć się wszystkiego, co jest do dowiedzenia i posiąść wiedzę, prawie magiczną w swej mocy. Pierwotne instynkty każą nam odkrywać rzeczy na nowo. A wiekszość z nich nie jest wcale taka, jak nam się wydaje.

Historia ogrodów pełna jest symboli, znaczeń, treści oraz elementów odczytywanych bardziej lub mniej świadomie. Czasem podświadomie. Żeby nie było za łatwo, kształtują ją również filozoficzne, estetyczne i kulturowe uwarunkowania. Cokolwiek to wszystko znaczy, nie jest rzeczą obojętną przekaz, jaki niesie nawet tak prosta konstrukcja, jak "grządka wyniesiona" ponad poziom gruntu.
Co do tego wszystkiego ma intuicja? Może to zbyt naciągane, ale jeśli słyszę bezwiedną propozycję, stworzenia w ogrodzie, przy domu, którego architektura sięga czasów średniowiecza, wyniesionych grządek, to myślę sobie, że oto jest dowód na magicznie działanie intuicji  :)

Niech będzie to okazja do  przyjrzenia się, jak taki średniowieczny ogród wygląda współcześnie. Jako przykład jeden z kilku odmian ogrodów średniowiecza - ogród klasztorny.


Prieure d'Orsan - Francja
Miejsce akcji: średniowieczny ogród klasztorny (z 1107 roku) w Orsan k. Maisonnais, w Środkowej Francji.
Ogród został odrestaurowany w latach 1992-2001.
Właścicielki i równocześnie architektki krajobrazu Patrice Taravelle i Sonia Lesot.
Obiekt jest pod nadzorem konserwatora zabytków.

Myli się ten, kto myśli,  że średniowiecze to dawne, mroczne i zapomniane czasy. Owszem było to dawno, dawno temu... ale wcale nie mrocznie  a symbole tych czasów zostały nam "w posagu" do dziś. 
Prieure d'Orsan - Francja
Klasztor w Orsan jest jedynym takim założeniem na świecie. Ogród został odrestaurowany na podstawie gobelinów, fresków i ilustracji. Z założenia nie powstała kopia ogrodu lecz współczesna jego wersja, z zachowaniem atmosfery ogrodu średniowiecznego. Stworzono elementy charakterystyczne dla tamtych czasów: altany, łuki, ogrodzenia, sady, labirynty, ogród warzywny, ziołowy i różany. Sposób użytkowania odbiega jednak od historycznego. Na przykład labirynt jest warzywny oraz z formowanych śliw. Ławy darniowe zastąpiono plecionymi siedziskami. Dawne partery kwiatowe obsiewa się zbożami lub sadzi warzywa.
Żywopłoty w kształcie absydy, nawy, wieże i wieże z drewna nigdy nie istniały. Pomimo tej zmiany, kładziony jest duży nacisk na symbolikę i harmonię ogrodu klasztornego. 


Uprawiany przez mnichów ogród był ziemskim obrazem Edenu. Otaczały go mury klasztorne, mające za zadanie odgrodzenie tego skrawka " boskiej" ziemi od reszty dzikiej i podległej chaosowi. Wydzielano w ten sposób świat porządku, podległości człowiekowi i religii.
Stosowano proste formy geometryczne, już wcześniej uważane za idealne: kwadraty i koła. Często wykorzystywano podział na "cztery". Liczba ta posiada wiele symbolicznych znaczeń. Cztery cnoty główne (roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo), cztery rzeki rajskie, czterech ewangelistów itd.


plan Prieure d'Orsan - Francja



Zbyt długo trzeba by pisać o symbolice tych ogrodów. Znaczenie miały nawet takie drobiazgi jak kolor róż. Sadzono je w ogrodzie Maryjnym, gdyż ten kwiat był jej poświęcony. Różowy kolor symbolizował połączenie bieli (czystości Dziewicy) i czerwieni (męki Chrystusa). Wykorzystywany w ogrodach, zapożyczony, motyw labiryntu, miał przestrzegać kroczących nim mnichów przed pułapkami zastawionymi przez diabła. Idący labiryntem człowiek, miał przed sobą plontaninę dróg. Mógł błądzić i kluczyć. Ogladany jednak z góry labirynt, symbolizował boski plan w życiu każdego człowieka. Często w centrum tej konstrukcji, sadzono jabłoń na pamiątkę rajskiego drzewa życia.

Prieure d'Orsan - Francja
Prieure d'Orsan - Francja
W ogrodzie średniowiecznym wszystko właściwie jest symbolem. Niedawno przeczytałam, że w tych czasach najchętniej jadano drób dziko żyjący, czyli na przykład bażanty i  przepiórki. Były bardziej "boskie". Dlaczego? Bo potrafiły wzlatywać wyżej niż kury. A w tych czasach, to już chyba wszystkim wiadomo, im wyżej znaczyło - "bliżej Boga". Stąd piękne, strzeliste katedry sięgające nieba.

Może też stąd, te wyniesione grządki?

Pozdrawiam
ewa

OGRODOWE LOVE STORY

$
0
0
Chciałam ten post pokazać na Walentynki, ale to jeszcze tyle czaaaasu - to raz. Nie w każdym ogrodzie na świecie leży śnieg - to dwa. Sylwester niedługo więc, może dzięki tej historii jakaś para przetańczy razem do rana - to trzy:)

A, że  takie historie zdarzają się rzadko - to cztery. 
Wszystko dzięki p. Bożence, która tym razem jest tajnym współpracownikiem na Florydzie:)


Cała historia w obrazkach mówi o papudze, ktorej trzeba było amputować skrzydło. Jako papuga inwalidka trzymana była w klatce. Akcja toczy się w Australii. Nie na Florydzie.


 Do klatki w ogrodzie zaczął przylatywać samiec. Samiczka, przez kratkę, podawała mu ze swej miski smakołyki.

W końcu on się zniecierpliwił i otworzył klatkę, chodził już na randki bez przeszkód aż do ...........wiadomego finału!







Tu trochę wygląda, jakby pan zwątpił, czy dobrze zrobił! I chyba chciał zwiać?

 
W tym momencie samiec robi się  bardzo agresywny.  Od chwili, gdy są złożone w gnieździe jaja. Właścicielka musiała cichaczem fotografować mamę i brzydkie dość  papuziątko. Paparatzi, jak ja, moich przy jeżach.


Cała "zabawa" trwa nadal, samiczka, już bez obawy, urzędyje w ogrodzonym ogrodzie i sielanka trwa.






My, jako ludzie, dziwimy się na widok takiej miłości. Ale czy sami nie doznajemy  czasem bardziej niewiarygodnych zdarzeń? Żaden scenarzysta takiej love story  nie wymyśli!!!
Serdeczności ode mnie i p. Bożeny
ewa

ŻYCZENIA

$
0
0
Tak się przyjęło, w tym czasie zimowym......nie ważne, kto, w co wierzy.... czy nie wierzy....życzenia złożyć należy.......

A, że dobrych i szczerych życzeń  nigdy nie jest za wiele.... więc:



Wszystkim Czytelnikom naszego blogu,

Obserwatorom, Członkom, 

 Sympatykom,  Znajomym i Przyjacielom na FB,

Współpracownikom,  Przyjacielom  i Znajomym  w  realu

 oraz Przyjacielom Przyjaciół życzymy 

WESOŁYCH ŚWIĄT  

EWA i AGA


P.S. Copyright by Weronika:)

MOJE ŻYCZENIA NOWOROCZNE I GARŚĆ MARZEŃ

$
0
0
"Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong"...("I had a farm in Africa at the foot of the Ngong Hills...")



Usłyszałam te słowa dawno, wypowiedziane po angielsku, tak, jak tylko Meryl Streep potrafi je wypowiedzieć. Melodyjnym, trochę szorstkim głosem. Coś wtedy we mnie zaiskrzyło.


Góry Ngong, Tsavo

Miałam i ja "farmę". Może to nie było to miejsce, może nie ten czas. Może była "za nisko" położona, albo "za wysoko" . A może to jeszcze nie ta. Ponoć pierwszy dom buduje się dla wroga. Bo farma - czyli dom, musi spełniać pewne wymagania, jak ta, w Afryce dla Karen Blixen.

"Połączenie wysokości z położeniem geograficznym sprawiało, iż krajobraz nie miał sobie równego na całym świecie. Był surowy, pozbawiony bujnej roślinności.....Mdłe, przepalone kolory przypominały barwę ceramiki...Widoki roztaczały sie niezmiernie daleko....Najważniejsze było powietrze - dla krajobrazu, i dla człowieka. Na tej wysokości oddychało się łatwo, płuca wciągały ożywczą lekkość, tchnienie optymizmu. Na tej wysokości człowiek budził się rankiem i myślał: "Jestem tu, gdzie powinienem być..."

Kilka lat musiało upłynąć, żebym mogła uświadomić sobie, że takie miejsce, byc może na "nową farmę" znam, i to o wiele bliżej niż w Afryce. W Giebułtowie. Pisałam już o nim na blogu. "Wiatr nie ma zegarka...więc czasu nie mierzy". Przyjdzie więc pewnie i czas na "farmę". Czy akurat tu, nie mam pojęcia. Miejsce wydaje się idealne. Na razie, ze zbliżającym Nowym Rokiem odżyły dawne marzenia. O Afryce, "o farmie" i o widoku na góry z płaskowyżu...

Giebułtów, w oddali Izery 



Ponoć "...kiedy Bogowie chcą cię ukarać spełniają twoje prośby." Pozostaje mi marzyć i czekać na tę "boską karę" nie używając GPS-u... Na razie, kilka razy w roku, mogę stanąć naprzeciw Izerów, i choć to nie góry Ngong,  przypomnieć sobie tamte słowa o farmie. Jest w tym jakaś magia....

To były marzenia. Teraz będą życzenia. A może na odwrót :)


Giebułtów i pałac

Stojąc nadal, w tym samym miejscu i robiąc obrót o 180 st., jak na dłoni-w lewym rogu, widać pałac. Szumnie brzmi, bo ten pałac to ruina. Ale jeszcze  ma szansę. Może doczeka....choć  już długo czekać nie może, skoro dachu nie ma. Czy ten pałac, to nie europejska wersja "afrykańskiej farmy"? Zawsze, kiedy oglądam podobne miejsca, wzrusza mnie, jak wiele wysiłku włożono w znalezienie odpowiedniego miejsca dla posadowienia budynku. Oczami wyobraźni widzę analizującego tę przestrzeń człowieka. Czy na takie drobiazgowe, indywidualne i osobiste decyzje jest jeszcze miejsce we współczesnym świecie? Czy na zawsze utracimy luksus wybierania widoku za oknem?


pałac w Giebułtowie, lato 2012 r.




widok z parku pałacowego na Izery

Życzę temu pałacowi i jego Właścicielowi "złapania wiatru w żagle". I choć z morzem, to miejsce ma coś wspólnego, to już z wiatrem - znacznie więcej. Ponoć właśnie tu, wiatry mają swój początek.  Może w Nowym Roku rozpędzą się na dobre ?

"Firmament na równiku jest bogatszy w gwiazdy niż na północy, częściej się też go ogląda, bo częściej przebywa na dworze. W północnej Europie noce są zimą zbyt chłodne i nie pozwalają na przyjemność kontemplacji, latem zaś przeszkodą jest bladoniebieskie niebo, na którego tle gwiazdy słabo się odbijają....W Arabii i w Afryce, gdzie noc jest porą do podróży i przedsięwzięć...gwiazdy otrzymały swoje nazwy, służyły ludziom za znaki przewodnie przez wiele wieków... W czasie odwiedzin  Europy ze zdziwieniem spogląda się na przyjaciół w miastach, którzy żyją bez liczenia faz księżyca albo nawet nie mają o nich pojęcia"..":)

"Z twarzą zwróconą ku księżycowi poganiacz stał się jednym z "filozofów, którzy z poświaty księżycowej przędą systemy wszechświata"... Tak, tak, gwiazdy to poważna sprawa.
Czytałam, że  w tym roku kończy się jakiś szczególny, niezbyt dobry układ gwiazd. Ryby mają coś z tym wspólnego, ponoć:). Może dlatego wraca teraz do mnie to  "Pożegnanie z Afryką"? Marzenie nie zostało "pożegnane" i daje o sobie znać. Sprawdzę gwiazdy i w drogę:)

Wszystkim czytelnikom blogu życzę w Nowym Roku 2013 wielu ciekawych podróży i wrażeń. Spełnienia marzeń lub choćby ich odkurzenia.

Ja zaczynam podróżować już w Sylwestra. Dookoła świata jadę, w folkowym rytmie Irlandii, Afryki, Bałkanów, Grecji, Izraela i wielu, wielu innych krajów.

Tym co się bawić będą - życzę więc dobrej zabawy.
A tym, co spedzą tę noc w NOT-cie (nocne ogladanie telewizji)- dobrych filmów!!!

I pamiętajcie, kto czyta, żyje dwa razy!

ewa

p.s wszystkie cytaty pochodzą  z "Pożegnania z Afryką" Karen Blixen w tłumaczeniu..... p.Józefa Giebułtowicza!!! Naprawdę! Czy to nie dziwne?
Karen Blixen mieszkała w Arfyce 17 lat. Od 1913 roku. Książka ukazała się w 1937 roku.


farma z "Pożegnina z Afryką", obecnie muzeum K. Blixen
 
Pierwsze wydanie.
 Czyż nie jest trochę w "duchu" W. Morrisa? (polecam post na blogu)

CYPRYŚNIK BŁOTNY - PRAHISTORIA CIĄGLE ŻYWA

$
0
0
cypryśnik błotny
cypryśnik błotny

Taxodium  distichum - cypryśnik błotny


Z Nowym Rokiem, wyjątkowo ponoć dobrym  (co Aga już uzgodniła z kim trzeba) obowiązywać będzie lekko zmieniona formuła "portretów drzew" a pewnie też i innych postów. Trochę z humorem i odrobinę literacko chyba nie zaszkodzi?

Jeśli prawdziwe jest stwierdzenie Georga Simmela, że "...wartość rzeczy mierzy się miarą poświęceń koniecznych do ich zdobycia" cypryśniki błotne są stanowczo zbyt tanie.



Rodzina, z której pochodzą, nie ma swych krewnych we florze Polski. Jest to bowiem najstarsza rodzina drzew na świecie!!!! - Taxodiaceae (cypryśnikowate).

Wszystkie należące tu gatunki mają charakter reliktów.

Cypryśnik za młodu wygląda niepozornie, aczkolwiek uroczo. W naszych parkach tak wygląda.  W ojczyźnie  rośnie na bagnach, otoczony wodą, w mało gościnnych miejscach, do których raczej się dopływa łodzią, niż podchodzi pieszo. Do tego często towarzyszy mu oplątwa dająca z daleka wrażenie gigantycznych pajęczyn. Widok równie zniechęcający, co piękny.

W Europie cywilizowanej wygląda tak, jak na zdjeciu niżej. U "nas" trochę już gorzej.

cypryśnik błotny
Buga, Schwerin, Niemcy

Park Szczytnicki, Wrocław

W zasadzie, to cypryśnik wygląda chyba podobnie, tylko otoczenie mniej piękne?
Powinien nam się cypryśnik kojarzyć z Zatoką Meksykańską i z Meksykiem - aż do Gwatemali. Powinien też - z ciepłem i wodą. Ale przede wszystkim z dziwnymi korzeniami, które jak pieńki lub duże grzyby, wyrastają obok głównego pnia (6).

z tablicy w arboretum Wojsławice:)
Te korzenie, to pneumatofory. Służą do oddychania pod wodą. W Polsce nigdy nie osiągną tak imponujących rozmiarów jak w "ojczyźnie".

   


Park Szczytnicki, Wrocław

Ogólnie, cypryśniki (nie mylić z cyprysem, cyprysowcem i cyprysikiem) to potężne drzewa, dochodzące do 25 m wysokości (w Europie, bo normalnie 50 m). Rosnące na bagnach, mają pnie rozszerzone u nasady i puste w środku!!!!. Przebiarwiają się jesienią. Na najpiękniejszy odcień brązu, rdzawo - miedziany.

Park Wschodni, Wrocław


Igły na zimę opadają, podobnie jak u modrzewia.  Są też równie zieloniutkie wiosną.


kwiaty męskie na końcach długopędów


Cypryśniki są długowieczne. W ojczyźne dożywają 1200 lat. W naszym klimacie najlepiej czują się jednak w parkach a młode drzewa są słabo odporne na mróz. Nie należy ich też sadzić w chłodniejszych rejonach Polski oraz w górach.

Teraz, kiedy już wiemy  o nich tak wiele, proponuję zabawę w skojarzenia. 


Nie powinno być trudno.

W pałacowych parkach cypryśniki osiągają już po 200 lat. Jako trudne do zdobycia, były dumą właścicieli. Sadzono je tuż przy wjeździe, aby się nimi pochwalić. Ale dziś czasy nie te, pałace w ruinie a cypryśniki w "szkółkach" może nabyć każdy. Są łatwe do zdobycia i mało warte.

Jak ten pałac w Piotrkowicach koło Obornik Śląskich. Do kupienia. Tylko co dalej?  I choć ten przynajmniej zabezpieczono i ma dach, długo już czeka na swoją szansę!!!

Barokowy pałac w Piotrkowicach
Jeśli znacie jakiegoś milionera, szepnijcie mu słówko, bo żal.....!!!!! Takie cudo!

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku

ewa

OGRÓD BOTANICZNY BEZ BARIER - BOLESTRASZYCE

$
0
0
..."Granice wytycza się w celu wytworzenia różnic: różnic między jakimś miejscem a resztą przestrzeni ... okresem a resztą czasu... różnicy między jakąś wybraną kategorią ludzi a resztą ludzkości"...             
..." I choć głównym zadaniem granic jest dzielenie, to nie należy widzieć w granicach wyłącznie barier"...

Nie jest łatwo pisać o barierach w architekturze dla osób niepełnosprawnych. Choćby dlatego, że w trakcie projektowania przestrzeni, które są ich pozbawione, dostrzega  się szybko, że nie tylko tym osobom utrudniają one życie.
Równie wdzięczne za ich brak, będą osoby starsze, matki z wózkami, dzieci oraz w pełni sprawni użykownicy wspólnej przestrzeni. Czyli my wszyscy! Dochodzi się do wniosku, że  granice i bariery są tworzone wbrew naturalnym potrzebom człowieka. 

Bolestraszyce
Bolestraszyce, koło Przemyśla

W Bolestraszycach (pod Przemyślem, na terenie arboretum)  istnieje ogród przystosowany dla osób niepełnosprawnych.
Wysokość rabat daje możliwość wygodnego podjechania wózkiem. Tabliczki opisowe roślin są również w języku Braille'a. Zmiany faktury ścieżek i siedzisk umożliwiają lepszą orientację w przeszkodach terenowych. To kilka z udogodnień jakie wprowadzono.

Bolestraszyce



Dodatkową atrakcją są elementy ceramiczne o różnorodnej fakturze i kształtach. Świetny pomysł na urozmaicenie roślin i bodżców. I na użyteczne wykorzystanie sztuki, która z założenia nie musi być wcale użyteczna.

..."W mniej spektakularnym, lecz bardziej ... istotnym wymiarze granice są również miejscem twórczego doskonalenia sztuki zgodnego współżycia ... przyszłym wymiarem człowieczeństwa"...








..." W historii nic nie jest z góry rozstrzygnięte, gdyż tworzą ją różnorodne ludzkie wybory... Jest za wcześnie, aby przewidywać, która z dwóch powiazanych funkcji granic przeważy. Tak czy inaczej, będziemy żyć w takim świeci jaki wspólnie zbudujemy. Świadomie lub nieświadomie, czy tego chcemy... czy nie chcemy"...

A granice mogą być "materialne lub mentalne, zrobione z cegieł i zaprawy murarskiej lub czysto symboliczne...zmieniają się czasem w pola bitwy, na których wyładowują się lęki i frustracje o rozmaitych źródłach"...

Pozdrawiam :)
ewa

Wszystkie cytaty pochodzą z "44 listów ze świata płynnej nowoczesności" Zygmunta Baumana. Światowej sławy w zakresie socjologii, filozofii i wiedzy o społeczeństwie.



SCHWERIN - HISTORYCZNY OGRÓD PO NIEMIECKU

$
0
0

Powodem pokazania tych "wiekowych zdjęć" z BUGI w 2009 roku, jest sytuacja, która ma miejsce w Warszawie. Przy historycznym założeniu w Parku Krasińskich wycięto pod pretekstrem rewitalizacji parku, 300 wiekowych drzew (co to jest Buga można doczytać  w zakładce obok).
Dokładnie o akcji protestacyjnej  wycinania drzew warto przeczytać u Megi - światełko do drzewa.



Straszne jest, to co się w Polsce wyprawia z tzw. dziedzictwem kulturowym. To, że w zaanektowanych przez lasy parkach, stoją ruiny dawnych pałaców, nikogo już nie dziwi i tylko nieliczni  chcieliby ratować jeszcze, to co się uratować da. Ale nie ułatwiają tego ani przepisy ani urzędnicy. Absurdalne wymagania dotyczące nawet mniej wartościowych obiektów odstraszą skutecznie potencjalnych "szaleńców". 
Wycinanie szpalerów przyulicznych, to też już norma. Niedawno koło Oleśnicy pod piłę poszły przydrożne, ok. 250 - letnie drzewa. Zostały tylko pnie o sporej średnicy.  

Ale, że w Wa-wie zrobią taki "numer"! W stolicy! Widać najciemniej pod latarnią.
  

Dlatego chciałam pokazać inny sposób traktowania zabytków i ogrodów zabytkowych. Polecam więc Schwerin do poogladania. Ogromny, sięgający swą historią średniowiecza, zamek położony jest na wyspie, w centrum miasta. W ramach wystawy ogrodniczej Buga został odnowiony cały kompeks zamkowy, ogrody, tereny wokół jeziora oraz wieś rybacka z tradycyjną zabudową.












Charakterystycznym elementem tej wystawy był tulipanowy dywan




przed Bugą, 2003r.
 










Ogrody w Szwerinie można podziwiać nadal:)
A co  nam pozostaje?

ewa

W OPARACH NAFTALINY - GIEBUŁTÓW I OKOLICE

$
0
0
W powolnym tempie życia na wsi, na jakie tylko mieszczuch może sobie tu pozwolić, poznajemy codziennie NOWE...
W Świeradowie warunki do jazdy na nartach rzadko kiedy są złe. To idealne miejsce. Dwa i pół kilometra trasy. Stok naśnieżany, oświetlany i z nowoczesną gondolą. Bajka (jak mówi M).  Ale Świeradów od Giebułtowa dzieli 12 kilometrów. I codziennie, od tygodnia,  pada tu deszcz. Ta odległość,  między jedną miejscowością a drugą, to miejsce ciągłego kuszenia. Często więc narty przegrywają i schodzą na drugi plan. Tak właśnie było i dziś.
 
Oto nowe odkrycie z soboty: NAFTALINA. Nie ma co się rozpisywać. Trzeba zobaczyć...kolejną bajkę z okolic Giebułtowa.
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 

Prawda, że Jezioro Łabędzie, to zupełnie inna bajka? I jak tu nie zamienić NARTOLINY na NAFTALINĘ? 
 
 
 
NAFTALINA : Proszówka 75
 
Pozdrawiam Niewidzialnego Pana W.:)
 
ewa
 

P.S Polecam wpis Megi o potrzebach drzew. Wiele mądrego tu: klik

ZAMEK CZOCHA - ZIELONO NA BIAŁYM

$
0
0
Zamek Czocha
Nie każda bajka z Giebułtowa jest tak przyjemna jak Naftalina. Kolejna bardziej przypomina baśnie Braci Grimm. Jest zamek, szkielet w studni i  mchem porosłe kamienie. Ale i takie, pełne brzydoty bajki, są potrzebne. Ku przestrodze.

Dokładnie 8 km od Giebułtowa, w Zamku Czocha, wieje grozą. Jest zimowy dzień, a  kolejny już deszcz, roztapia resztki zmrożonego śniegu. Powoli wyłaniała się spod niego zieloność. Na murach, na bramach i na trawnikach (choć wtedy trawników raczej nie było). Buty przemakają po trzech krokach a liczni turyści wolą zwiedzać ciepłe zamkowe wnętrza. Tak mógłby brzmieć optymistyczny początek...



Ale dalej robi się mroczniej...Może właśnie dzięki tej pogodzie, zimie i braku bogatej zieleni, uda się w pełni pokazać, jak o tym bajecznym  miejscu zapomniał nawet konserwator zabytków. A może wiedźma rzuciła tu zły czar i jest ono dla niego niewidzialne? Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo tak w bajkach bywa a dodatkowo w pobliżu zamków rosną najczęściej wielkie, ciemne lasy, które je zasłaniają. Tak też jest i tu. Do tego Zamek Czocha chroniony jest przez jezioro. Dobrą zasłanę stanowią też koszmarnie zaniedbane zabudowania gospodarcze, bo tu już dochodzimy do współczesnej części bajki. Konserwator nie ma więc łatwo. Strach mu też pewnie jechać w tę mroczna krainę?



Wysyła widać jakieś gnomy lub orki, żeby przybijały gdzie się da, jego obwieszczenia z pieczęcią:


Może myśli, że kiedy już się zawali, będzie miał spokój i zły czar pryśnie? Musi tu jakiś wszak czar działać, albo nawet i klątwa lub zmowa złych mocy,  skoro taki zbiornik stoi na dziedzińcu folwarcznym  i straszy.


Coś niesamowitego. Tuż obok budynek trafo-stacji? "Siła złego na jednego".



A mogło być normalnie....jak w bajkach z okolic Dunaju czy Loary.





Prawie by już było, gdyby  tej zielonej ławki z innej bajki ktoś nie wstawił...

I koszmarnej latarni, zasłaniającej obeliski przy bramie...



I betonowego "ogrodzenia" na zboczu zamkowym...



Nowy symbol boga Ra - obelisk na tle cysterny
Sami przyznacie, że nie trzeba wielkiego wyczucia estetyki, żeby zobaczyć, że coś tu nie pasuje....



Szkoda, bo zamek wyjątkowy. W kilku filmach zagrał. Ostatnio w reklamie Dolnego Śląska. Ale pięknym ujęciem z góry skrzętnie ominięto, to co szpetne i klatwą obarczone. Ciekawe czy wykorzystanie wizerunku zamku przyczyni się do naprawy czegokolwiek w jego otoczeniu? 




Może betonowe (średniowieczne?, barokowe?) ogrodzenia znikną? Zestawienie podwójnie przerażające. Betonu i koszmarnej metaloplastyki, w  jedynie słusznym kolorze.



Na koniec koszmar w rozmiarze XXL. Klomb w "stylu zamkowym"?
"Kamień w jednym miejscu w mech obrasta" i niechby tu obrastał, bo co to komu szkodzi.

 Ale nie dla maskowania brzydoty, zaniedbań oraz dewastacji. Bo "zieleń" nie temu ma służyć. Ma  podkreślać harmonię miejsca i tworzyć jego nastrój. Być wartością sama w sobie lub stanowić wartość dodaną do architektury "małej" lub przez duże A. Jeśli zaś zostanie użyta do maskowania brzydoty i bałaganu, efekt będzie zawsze chybiony. O ile nie jeszcze gorszy.

tu można poczytać o historii obelisku - post

post o ogrodzie średniowiecznym



pozdrawiam:)
ewa

JAK BYŁO, JEST I BĘDZIE - TARGI W POZNANIU

$
0
0
Rok temu byłyśmy w Poznaniu. Na Targach Międzynarodowych GARDENIA 2012. Ponieważ w czwartek znów jedziemy, musimy się psychicznie przygotować na dużą ilość nowych doznań i bodźców. W tej ogromnej "szkatule biżuterii" może być  trudno wydobyć perły, gdyż wiele tam równocześnie tanich "ozdób" a często to one są nawet bardziej eksponowane. Ale jedziemy pomimo, więc należy się nastawić na tłumy, na bodźce, na nowości przypominając sobie jak ta impreza wygląda.....







Przepraszam, że nie podaję autorów i firm. Przebrnięcie w tej chwili przez pudło z materiałami promocyjnymi wydaje mi się zajęciem ponad siły. Może uda się to uzupełnić później. Chciałam teraz pokazać klimat i różnorodność tego miejsca.
Bogaty asortyment i mnogość pokus, jakim przyjdzie się oprzeć, nie zawsze skutecznie. No bo jak odmówić sobie nowości, gdy na zakończenie targów robiona jest wyprzedaż? I do tego w takim opakowaniu!





Świetny pomysł. Z daleka kartoniki bardziej przyciągały wzrok niż prawdziwe kwiaty. Te zresztą, w tym momencie nie musiały nawet starać się zakwitnąć.



Na targach jest oprócz kwiatów, sztucznych i tych żywych oraz drzew i krzewów, wszystko co potrzebne do aranżacji i wykonania przestrzeni zielonych. Od ciężkiego sprzętu, przez materiały, systemy nawodnień, oświetlenia, zielone ściany.....





noże do szczepienia, oczkowania itd. drzew owocowych



Osobny pawilon zajmowały propozycje placów zabaw dla dzieci. Kolejny - florystyka. Wiecej zdjęć aranżacji jest  na blogu w poście z okazji Dnia Kobiet.





Dodatkowym elementem targów są rozstzrygnięcia konkursów i seminaria oraz warsztaty projektowe. W tym roku, w piątek od 10.00 przez cały dzień, tematy będą następujące:


W tamtym roku powodem wyjazdu na targi było wygranie przez nas konkursu na koncepcję projektową placu zabaw. W tym również, ku zdziwieniu organizatorów, w powiększonym składzie, udało nam się zdobyć pierwszą nagrodę.  Tematem prac było eco-osiedle. Dokładnie chodziło o zagospodarowanie terenu takiego osiedla. W zeszłym roku statuetka wyglądała tak:


Nie wiem, czy w tym roku trafimy na poznański Rynek. Chcemy oglądać Maltę i inne fajne miejsca. Ale powspominać szybko nie zaszkodzi. Zimno było, pochmurno i wszyscy uciekali skuleni. Brrr.....ale nie my!




Przyszłyśmy na Rynek nie zapowiedziane i chyba trochę nie w porę?


W każdym razie  koziołki na  poznańskim  Ratuszu do nas nie wyszły. Musiałyśmy szukać innych. Nie było z tym żadnego problemu.


 Aga pamiętaj, nie wszystkie kozy chodzą w swetrach! W Giebułtowie chodzą bez. O ile są. Nie jestem pewna.


Pozdrawiamy jedną nogą z  Poznania:)
ewa i aga

NO WIĘC JAK TAM BYŁO? GARDENIA 2013, POZNAŃ

$
0
0
Poznań 2013
Przede wszystkim było zimno. Myślałyśmy naiwnie, że wiosna tuż, tuż.... Jedynym sposobem na ten stan rzeczy była zmiana nastawienia psychicznego. Dla osób z naszymi ciągotami do wizualizacji, przejście od zimy do lata, to tylko chwila - moment. Wspominać więc będziemy Poznań upalnie, w ciemnych okularach i klapkach, wizją tą ubawione do łez, zamknięte  w swoim świecie jak w bańce mydlanej.


A Poznań jest jakby stworzony dla tego typu "szaleńców". Właśnie tu, w XXI wieku, wybudowano przecież średniowieczny zamek. Jeszcze pachnie nowością i biała dama nie straszy. Gdyby postanowiono, że ma straszyć, odbędzie się na to stanowisko konkurs lub casting. Czy to nie inny świat?


Jest też w Poznaniu największa w kraju palmiarnia i jedyna, w swoim rodzaju, galeria handlowa w Starym Browarze. Palmiarnia piękna okazami roślin, porażająca designem z lat 70-tych. Życie toczy się w Palmiarni jak w bańce mydlanej. Zamykają tę bańkę punktualnie. Jeśli nie zdążysz założyć ubrania z szatni, wylądujesz z nim za drzwiami. Nie dziwi  więc, że i  tu przydały się bardzo nasze zdolności wizualizacji lata, bo właśnie tak nas pożegnano.


O Browarze i Palmiarni będzie osobny post.


Głównym powodem wyjazdu do Poznania w środku "lata" były oczywiście Targi Międzynarodowe Gardenia 2013, na których miałyśmy odebrać nagrodę, dyplom, statuetkę i roczną prenumeratę Zieleni Miejskiej. Wielkie podziękowania dla Organizatorów i Kapituły. Osobne podziękowania dla Megi, za jej jeże i materiały o nich. Kolejne, dla Janusza- za osobisty wkład pracy "w dzieło" oraz wszystkich, którzy przymykali oko na brak kontaktu z nami i trzymali kciuki do bółu oraz donosili obiady.



O statuetkach się nie dyskutuje, tylko odbiera, więc i my nie będziemy.


Znów przydała się umiejętność wizualizacji czegoś, czego nie ma. Prawdopodobnie z powodu kryzysu impreza była znacznie okrojona. Kilka pawilonów, z czego część ekspozycji nie dotyczyła tematu. Pozostałą część dzielnie reprezentowali stali bywalcy lub ich przedstawiciele.




dom autonomiczny
Dom autonomiczny

Szkółka bylin Dąbrowscy

Stoisko Szkółki Państwa Olgi i Marcina Dąbrowskich jak zawsze w sielskim klimacie. I niezmiennie wyróżnia się oryginalnością.

Oryginalna i jedyna w swoim rodzaju była również prezentacja dr hab. inż. arch Aliny Drapelli - Hermansdorfer  prof. z Politechniki Wrocławskiej na temat "Od Ecolonii do Erasmusveld. Holenderska droga do osiedla zrównoważonego". Uwielbienie nasze dla Pani Profesor, którą znamy osobiście, nigdy nie przemija. Jest to jedna z nielicznych osób, które potrafią każdego nakłonić do słuchania i zainteresować tematem. A temat, choć brzmi może obco, bardzo aktualny, zostanie wkrótce przybliżony.

Pozdrawiamy już z Wrocławia: Aga, Ewa, Ola i Ala

CO SIĘ DZIEJE W HOLANDII? WARTO ZOBACZYĆ

$
0
0
 Miałam wielkie szczęście, że ..."wychowałam się na łonie Natury"... - mogłabym zacytować te słowa Clarissy Pinkoli Estes, autorki "Biegnącej z wilkami" jako własne. Choć urodziłam się i mieszkam we Wrocławiu, jest to prawda. Wychowanie to zawdzięczam Ojcu, dla którego las i przyroda  nie ma tajemnic. Od dziecka towarzyszyłam mu w wędrówkach i słuchałam jego opowieści o drzewach, o ptakach, o lesie. A opowiadać, uwierzcie,  potrafi on jak mało kto.Te lasy, pola i łąki, to był mój plac zabaw, zabawki i dom. Czułam się tam u siebie. Jeśli ktoś czytał poprzednie posty, wie że brałyśmy udział w konkursie na zagospodarowanie eko-osiedla. Wie też, że ten konkurs wygrałyśmy. Dlaczego akurat my - nie wiem. Dowiemy się z marcowej "Zieleni miejskiej" kiedy pojawi się jego omówienie. Wiem natomiast jedno. Dla mnie słowo "ekologia" nie jest tylko modnym obecnie hasłem. Dla mnie to dzikie zwierzęta, bezludne przestrzenie, przyroda,  jej naturalne rytmy i cykle. To mój "dom" z dzieciństwa. Kiedy więc Pani Profesor Alina Drapella-Hermansdorfer rozpoczęła swój wykład w czasie Targów ("Od Ecolonii do Erasmusveld. Holenderska droga do osiedla zrównoważonego" )  wyjaśnieniem, co to jest ekologia, zrozumiałam, że to co czułam instynktownie, zostało właśnie nazwane.

Ekologia - pochodzi od greckiego oíkos (dom) i -logia (nauka). Dom rozumie się tu jako stosunki życiowe, nie zaś ściany, dach i okna. Jest to nauka o funkcjonowaniu przyrody. Pani Profesor pięknie to ujęła, mówiąc, że dom, to też, a może przede wszystkim, ojciec i matka. W rodzinie matka - symbolizuje empatię i wrażliwość, ojciec - wspieranie racjonalną wizją świata i tworzeniem narzędzi do realizacji tej wizji. 

Tak właśnie należy postrzegać współczesną ekologię. Jako duet empatii i rozumu.
Tak też się ją rozumie i stosuje w Holandii.

osiedle Bijlermeer w Amsterdamie przed rewitalizacją

....i po
W latach 60, Gmina Amsterdam, wybudowała osiedle mieszkaniowe oparte na obowiązującej wówczas filozofii  kompleksów mieszkaniowych oraz funkcjonalnych rozwiązań  Le Corbusiera. Dokonano tu rozdzielenia życia, pracy i rekreacji. Częścią tej filozofii jest oddzielenie ruchu kołowego, pieszego i rowerowego.
Osiedle to stało się z czasem siedliskiem problemów społecznych, w tym  przestępczości. Postanowiono więc wyburzyć część bloków. Zlikwidowano niektóre wiadukty. Ścieżki i drogi poprowadzono na poziomie gruntu. Zlikwidowano też część parkingów. Były to lata 90-te.

Osiedle Ecolonia w Alphen an der Rijn, Holandia
Również w latach 90-tych powstało w Holandii eksperymentalne osiedle Ecolonia, które jest nadal dobrym przykładem architektury zrównoważonej. Projekt oparty jest na trzech zasadach: zachowania energii, zarządzanie całym cyklem życia i poprawę jakości warunków życia.
Wykorzystano tu  odnawialne źródła energii, przyjazne materiały budowlane i wysoką termoizolacyjność, zarządzanie globalne wodą, odpowiednią lokalizację względem kierunków świata (nasłonecznienie, ciepło),. Każdy dom jest zaprojektowany indywidualnie, pod względem użytych technologii ogrzewania, wentylacji itd, stosownie do warunków np. świetlnych. Domy są obsadzone (ekranowane) drzewami liściastymi w celu poprawienia warunków termicznych (w lecie zapobiegają nagrzewaniu się). Centralnym punktem jest (jak to w Holandii) woda w postaci naturalnego stawu.Woda do podlewania oraz toalet pobierana jest z zielonych dachów.W obrębie osiedla preferuje się ruch pieszy lub rowerowy a prędkość aut jest bardzo ograniczona.
  

W latach 1995-2005 wykonano następny krok na drodze powrotu do Natury. Jak wiemy największym problemem  Holendrów jest nieustanna walka z morzem o ląd i miejsce do życia.

osiedle Vinex - Leidsche Rijn, Utrecht, Holandia
Leidsche Rijn to jeden z okręgów Utrechtu. Jest to obecnie największy plac budowy w Holandii. Do roku 2025 ma tu powstać 30.000 domów i mieszkań o różnej formie własności i standarcie. Obecnie inwestycja osiągnęła półmetek. Nowatorstwo tego projektu przejawia się m. in. w wykorzystaniu na szerszą skalę transportu publicznego. Ilość miejsc parkingowych przynależnych do nieruchomości zależy tu od odległości do komunikacji miejskiej i rodzaju domu. W ramach osiedla powstał również 300-stu hektarowy park Maxima Park. mapa. Oprócz mieszkań na osiedlu znajdują się  biura, szkoły, przedszkola, place zabaw, poczty. Jest też miejsce dla sklepów i hoteli. Teren osiedla łączy części  nowe i stare - średniowieczne Hogeweide.
Kolejnym krokiem Holendrów, do stworzenia sobie warunków przyjaznych do życia, jest wprowadzenie, na terenie osiedli mieszkaniowych, rolnictwa miejskiego. Problemem do rozwiązania jest też  podnoszący się poziom wód. Powstawanie tzw. suburbiów, jest dążeniem do produkowania żywności w mieście. Eliminuje to koszty transportu, które stanowią ogromną cześć jej ceny. Filozofia ta wyraża również szacunek dla wsi i jej mieszkańców (rolników).

Ekologiczne dążenia w tym kraju wydają się nie mieć granic. Zamiast ujarzmiać otaczające ich środowisko, Holendrzy próbują traktować je przyjacielsko i  poddawać się naturalnym cyklom morza. Przykładem takiego działania jest Almere. Najmłodsze miasto w Holandii, w prowincji Flevoland. Jego budowa rozpoczęła się w 1976 roku. Część budynków została wzniesiona na wodzie. W częstym użyciu są łodzie. Architektura jest bardzo zróżnicowana i dyskusyjna. Duża część budynków ma zielone dachy, aby zrekompensować utracone tereny zielone.





 

Almere jest położone w pobliżu autostrady A6 i oddzielone od niej zbiornikiem wodnym Weerwoter.
mapa satelitarna

Najnowszym eksperymentem, w rozwoju środowiska miejskiego w Holandii, jest zastosowanie  w projektowaniu filozofii "Cradle to cradle".
Jej podstawą jest bionika, interdyscyplinarna dziedzina nauki, zajmująca się patrzeniem na problem, sprawdzaniem, jak jest rozwiązywany przez Naturę i kopiowaniem tego rozwiązania w wielu aspektach ludzkiej obecności, mi in. takich jak środowiska miejskie, budynki, gospodarka, przemysł i systemy społeczne. Celem końcowym wykorzystania tej metody, w  przypadku zabudowy terenów miejskich, jest stworzenie  regeneracyjnego projektu, przebudowa istniejących systemów i  uzyskanie zrównoważonego rozwoju oraz zaspokojenie podstawowych potrzeb współczesnego człowieka , bez narażania  przyszłych pokoleń.


Borneo Sporenburg, Amsterdam
W przypadku Holandii, powstają dzięki takiemu spojrzeniu, miasta na wodzie. Jednym z przejawów istnienia i wcielania filozofii "Cradle to cradle", jest coraz bardziej słyszalny i u nas głos, mówiący o konieczności oddania przestrzeni rzekom. Skutkiem tego wołania jest, rozpoczęta już w Europie, likwidacja betonowych koryt rzek. Rozbiera się rówież niektóre tamy. Ale to już temat rzeka....może na kolejny post.
W Amsterdamie, namacalnym dowodzie na funkcjonowanie teorii w życiu, powstało osiedle Borneo Sporenburg. Stanowi ono kompleks unikalnych domów, jedno i wielorodzinnych oraz budynków publicznych, zaprojektowanych przez ponad 100 architektów i połączonych w spójną całość. Więcej o technicznej stronie przedsięwzięcia można poczytać tu. Domy jednorodzinne mają wewnętrzne patia. Istnieją też  przestrzenie wspólne i publiczne. Większość domów i mieszkań stanowi własność prywatną, ale  30% to mieszkania socjalne.



Priorytetem są tu budynki. Ograniczono mocno znaczenie parkingów i ulic. Wiele domów ma również wewnętrzne przystanie dla łodzi.

Niestety jest tu bardzo  mało zieleni, również tej publicznej. Główną zaś przestrzenią wspólna jest woda.

Nic więc dziwnego, że wiele osób, dla których lasy, łaki, pola są ważne, wyprowadza się z miast. A ja  widzę, że naprawdę miałam szczęście bo "wychowałam się w lesie".

Pozdrawiam :)
ewa



Przykłady osiedli pochodzą z ww. wykładu.
Żródła :

Bajka o Biedronce na Biskupinie i Mikrusie na Kazimierzu

$
0
0
Tyle na blogu Agi ostatnio, co na tym zdjęciu. Gdzieś tam jedną ręką przemyka po klawiaturze "od zaplecza". Ale jest!

Zapracowana i zawsze pomocna. Aga, proszę, daj innym popracować :)

Dużo się dzieje i właśnie tak się porobiło, że już obie stoimy "jedną nogą" w Giebułtowie. Dziwne i magiczne rzeczy  tam się dzieją i dziać będą. Trudno to nazwać inaczej. Żeby nie zapeszać, na razie będzie o Biskupinie we Wrocławiu i o Muzeum w Krakowie, na Kazimierzu.

Biskupin to poniemieckie (w większości) osiedle willowe. Inaczej zwane Wielką Wyspą.  Ponoć, ..."jedno z kilku dla snobów".... Niechcący tu  mieszkam, snobem  nie czuję i mam nadzieję, że nim nie jestem.
Mamy na Biskupinie zajezdnię tramwajową, jak przystało, na ul. Tramwajowej. Normalną, poniemiecką zajezdnię. Mało uciążliwą. Piękną. Mieszkałam koło niej, to wiem. Z rana i wieczorem pogwiżdzą i jest spokój.

Wrocław, ul. Tramwajowa
Ponoć są plany przystosowania zajezdni  na supermarket Biedronka lub jakiś jemu podobny. Teraz się narażę. Market jest nam tu b.b.b. potrzebny. Żadnego nie ma a ceny w sklepach sięgają nieboskłonu. Wystarczy pojechać na Środmieście, żeby się o tym przekonać. O "biedronkowych" nie wspomnę. Mieszka tu wiele starszych osób, które do "terenówki" nie wsiądą, na zakupy do np. Korony nie pojadą. Nie mówiąc już o tym, że "terenówki" po prostu  nie posiadają.  Jedyny pojazd na kółkach jaki im towarzyszy, to wózek z materiału w  kratę, na zakupy. I nie tylko im.

W Poznaniu, Biedronka zajmuje taki oto obiekt. Tuż obok Palmiarni. Nikomu to nie wadzi, a nawet lepiej.  Parking przed  marketem bardzo ułatwił nam zwiedzanie Palmiarni z przyczyn oczywistych. Myślę, że ważne jest też to, aby ten ładny budynek nie niszczał. A czy tam będzie na wieki "biedronka" czy inna "żabka", czas pokaże. Nieruchomości się przecież sprzedaje a w normalnym kraju są "przepisy i ludzie" od tego, żeby je mądrze chronić. A nawet w Polsce, miejscami, jest normalnie.


Poznań

Alternatywną propozycją jest stworzenie w zajezdni na Biskupinie "jakiegoś" centrum kulturalnego. Pomysł szczególnie odkrywczy nie jest, ale i to by się przydało, bo obiekt piękny a na market za duży. W Krakowie, na Kazimierzu można podejrzeć jak sobie poradzili z podobnym. Stworzono Muzeum Inżynierii Miejskiej. Warto tam zajrzeć i  zobaczyć.

Kraków, Muzeum Inżynierii Miejskiej




To zdjęcie dedykuję szczególnie Adasiowi, który jest wielkim fanem komunikacji miejskiej i roweru. Kolejne zdjęcia nie przypadną mu do gustu, choć na moje szczęście,  pojazdy te nie wydzielają spalin, stojąc w muzeum. 

SMYK. Made in Poland



MIKRUS





Czyż nie są piękne?

A tak na koniec rozważań nad losem biskupińskiej zajezdni:



IDZIE WIOSNA!!!

Czas na zmiany, na NOWE!

Przynajmniej we Wrocławiu.
W Giebułtowie również.

Czego sobie bardzo życzę:). I pewnie Aga też.



A dodatkowo Wszystkim życzymy :

Wesołych Świąt!!!!!!

Ewa i Aga

I TAK UROSNĘ.

$
0
0
Wszyscy biadolimy na zimę, że nas nie opuszcza w tym roku. Że miało być ciepło a tu śnieg.

Zastanawiamy się co poszło nie tak? Czy nie wypadałoby jednak sumiennie spalić Marzannę, jak każe tradycja.

Marzy nam się już wiosna, zwłaszcza, że 2 dni w lutym były jej zapowiedzią. Osobiście sieję wszystko, co się da na parapecie, żeby ją przywołać. Może zadziała....

Jednym z takich przywabiaczy została  rzeżucha.

Obędzie się bez słońca i ciepła. Jest niezawodna.









Prosta ta roślina aż się prosi o ciekawą "doniczkę". I to bez "otworka". Na dno wystarczy wilgotna wata.

Tu muszę wspomnieć pewne zdarzenie, które miało miejsce w sklepie pamiątkowym przy Ogrodzie Botanicznym  Kew Garden, w Londynie. Stoczyłam "bój". Z ekspedientką.
Kupując sporych rozmiarów osłonkę z emblematem Kew musiałam kilka razy powtarzać, że w pełni zdaję sobie sprawę z tego co to jest osłonka!!! Że rozumiem doskonale, iż nie ma ona odpływu dla wody i wiem, co kupuję!!! Że muszę mniej podlewać itp, itd... Dopiero wtedy została mi ona wydana na wyłączne posiadanie. 


Te moje osłonki  na rzeżuchę nie są może tradycyjne, ale ona dobrze się w nich czuje. I otworka nie mają, co rzeżucha dobrze wie. I mimo to rośnie. A efekt, oceńcie sami.  

Ceramika to kolejna pasja. Robię ją od dwóch lat.


Tak więc, nawet gdy jest ciepło piec do wypału pracuje na pełnych obrotach.
Glina i szkliwo płatają figle -  jak obecna wiosna. A aury w piecu, to już nikt nie przewidzi.
To zawsze zagadka. Miało być niebieskie, wychodzi czerwone. Też pięknie.

Zdecydowanie z pogodą jest łatwiej.



Tak więc, może zaraz po zimie nastanie lato?

Pozdrawiam ciepło!
ewa:)


P>S

Na pocieszenie spragnionym wiosny - motyl Uli!



A NA KLATCE TAKIE COŚ...

$
0
0
Idę spokojnie, .."pośpiechem się brzydząc"... po klatce schodowej  do nieba, a tu  takie coś!!!!!



Wdzięczna będę, jak ktoś napisze, co to tak pięknie zakwitło?



Swoją drogą, czy wiecie, że większość Agnieszek mieszka na ostatnich lub wysokich piętrach i ma tendencję do marzenia o wieżach!!!

Różnych wieżach, np. strażackich, zamkowych, ciśnień..... itd. Popytajcie znane sobie Agnieszki:)
Jest to właściwie już potwierdzone naukowo przeze mnie a każdy wyjątek, to tylko wyjątek od reguły.

Może dlatego, że z tych ostatnich pięter bliżej do nieba....?



ewa
Viewing all 193 articles
Browse latest View live